W Małszewie od miesięcy trwa konflikt pomiędzy właścicielami domów letniskowych. Część z nich protestuje przeciwko zagrodzeniu fragmentu drogi gminnej prowadzącej do jeziora oraz samowoli budowlanej, której miał się dopuścić jeden z ich sąsiadów. Najwięcej pretensji mają jednak do wójta gminy Jedwabno, zarzucając mu, że nie stanął w obronie gminnej własności. Sprawę badać będzie teraz prokuratura.

Płot kością niezgody

SĄSIEDZKI SPÓR

Małszewo to wieś położna nad brzegiem urokliwego Jeziora Małszewskiego. W sezonie letnim tętni życiem. Okolicę upodobali sobie szczególnie mieszkańcy Warszawy i sąsiednich miejscowości. Wielu z nich w Małszewie pobudowało domy letniskowe, które z czasem utworzyły dość duże osiedle. Okazuje się jednak, że sąsiedzkie współżycie nie układa się tu harmonijnie. Od ponad roku między letnikami trwa konflikt. U jego podstaw leży zagrodzenie części drogi gminnej prowadzącej nad brzeg jeziora przez Krzysztofa Urbańskiego, jednego z właścicieli znajdujących się we wsi nieruchomości. Sąsiedzi zarzucają mu również, że w bardzo bliskiej odległości od akwenu wybudował obiekt gospodarczy będący samowolą budowlaną, a teraz, próbując zalegalizować istniejący stan, stara się w gminie o wykup bądź zamianę bezprawnie zajętego terenu. – Na to się nie godzimy. Taka transakcja nie może być zawarta, bo posiada wadę prawną – mówi Jacek Serafinowicz, jeden z właścicieli domów w Małszewie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.