Jak wyglądała do niedawna nawierzchnia ul. Żeromskiego na odcinku pod siedzibą PZU, każdy wie. W końcu miasto zabrało się do jej remontu, ale w trakcie prac projektowych wtrącił się konserwator zabytków.

Kawałek starego miastaDomagał się przywrócenia historycznej nawierzchni, czyli tzw. kocich łbów. Starsi mieszkańcy Szczytna pamiętają, że była to kiedyś dominująca nawierzchnia miejskich ulic, ale jeździło się po niej jak po tarce. Cóż, na nic zdały się protesty ratusza, że bruk utrudni poruszanie się osób niepełnosprawnych, a każdego innego nieźle wytrzęsie. Trzeba było znaleźć wykonawcę i zrealizować zadanie. Roboty ruszyły, a bruk wykonuje specjalistyczna brygada z Mrągowa – fachowcy przeszkoleni w układaniu kocich łbów. Jak widać na zdjęciu, pracownicy posługują się tradycyjnymi narzędziami, m. in. młotkami i drewnianymi łatami. Te ostatnie to listwy, którymi brukarze sprawdzają, czy wykonywana przez nich nawierzchnia jest równa, czy lico jakiegokolwiek kamienia nie wystaje ponad ogólny poziom. Poza tym nawierzchnia musi być odpowiednio wyprofilowana - opadać przy styku z chodnikiem, tworząc tzw. rynsztok do spływu wody deszczowej. W nieskanalizowanych miastach średniowiecznych, jak pamiętamy z lekcji historii, rynsztokiem płynęły także ścieki.

 

 

 

BEZWSTRZĄSOWA ULICA?

Na pierwszy rzut oka, a widać to na zdjęciu, wykonywana nawierzchnia nie sprawia dobrego wrażenia. Tworzą ją  jakby chaotycznie położone kamienie, więc od razu nasuwa się pytanie czy po czymś takim da się potem w ogóle poruszać?  Wykonawcy bruku uspokajają „Kurka”. Mówią, że wszystko jest pod kontrolą.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.