Tadeusz Kaczmarczyk z Dąbrów przez kilka lat samotnie walczył w sądach z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która nakazała mu zwrócić rzekomo nienależne płatności unijne. Przedzierając się przez gąszcz zawiłych przepisów i paragrafów, rolnik w końcu udowodnił swoją rację, skutecznie „ucierając nosa” pewnym siebie urzędnikom.

Jak prosty rolnik wygrał z agencją
Tadeusz Kaczmarczyk wygrał z ARiMR, ale nie odczuwa satysfakcji. - Zadrzeć z urzędnikami, to prawdziwa droga przez mękę – mówi

SANKCJE ZA KOSZENIE

Tadeusz Kaczmarczyk prowadzi gospodarstwo rolne w Dąbrowach w gminie Rozogi. W 2009 roku przystąpił do planu działalności rolnośrodowiskowej w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Realizowany pakiet ekstensywnej gospodarki na łąkach i pastwiskach nakładał na niego szereg restrykcyjnych wymogów. Na czas realizacji przewidzianego na pięć lat planu musiał wywiązywać się m.in. z obowiązku koszenia określonego wcześniej areału. W przypadku jakichkolwiek uchybień, rolnikowi groziły sankcje w postaci zmniejszenia dopłat unijnych. Pan Tadeusz sporządził wniosek o ich przyznanie z pomocą fachowcy z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szczytnie. Kolejne kontrole przeprowadzane u gospodarza przez pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie wykazywały poważniejszych uchybień. Tak było prawie do końca realizacji planu, do 2013 r.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.