O ile można sobie wyobrazić życie bez prądu, to bycie pozbawionym wody oznacza znacznie większe trudności. Za jedno i drugie trzeba jednak płacić, z czym wiele rodzin ma poważne problemy. Cierpliwość wobec dłużników stracił zakład komunalny w Świętajnie i nie dając wiary zapewnieniom, że zaległości zostaną wkrótce uregulowane, pozbawił ich bieżącej wody.

Bez litości dla dłużników

DOBRA WOLA TO ZA MAŁO

Wody nie ma w mieszkaniu m.in. Barbary Cichej. Kobieta mieszka z rodzicami, mężem i trójką dzieci. Jak twierdzi, jej dochody są zbyt małe, żeby regularnie płacić rachunki. Rodzina utrzymuje się z dodatku rodzinnego i niewielkiej pensji, jaką pani Barbara zarabia w tartaku w Kolonii. Jej mąż jest rencistą i nie pracuje. Emerytury rodziców przeznaczane są na lekarstwa. Ostatnie zaległości w opłatach za wodę sięgnęły tysiąca czterystu złotych. Po dwukrotnych ponagleniach, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej wodę odciął. Barbara Cicha uważa, że mimo zadłużenia nie zasłużyła na tak drastyczne konsekwencje.

- Robiłam wszystko, żeby dojść do ugody z zakładem komunalnym. Mam pracę, będę stopniowo regulować zaległości. Tymczasem pan kierownik zupełnie mnie zignorował. Za każdym razem, kiedy chciałam z nim rozmawiać, zachowywał się lekceważąco i radził, żebym na spłatę długu zaciągnęła kredyt - żali się kobieta.

Dotychczas udało jej się spłacić 700 zł zaległości. Zwróciła się również o wsparcie do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Kobieta ma pretensje do zakładu komunalnego również za sposób odłączenia wody w jej mieszkaniu.

- Nie zostałam powiadomiona o dokładnym terminie odcięcia. Teraz, wychodząc z domu do pracy, zostawiam bez wody trójkę dzieci i dwoje schorowanych rodziców - narzeka.

Jej przypadek nie stanowi niestety wyjątku, bo w samym Świętajnie wodę odcięto kilku innym rodzinom. Wszystkie mają wiele zastrzeżeń do postępowania zakładu komunalnego. Jak twierdzą, żadne próby dogadania się w sprawie rozłożenia opłat na raty, nie przynoszą skutku - woda jest odcinana i tak.

- Czeka to w najbliższym czasie wiele rodzin w Świętajnie. Nikt nie zamierza z nami rozmawiać ani czytać naszych pism. Pozostawiono nas samych sobie - skarży się Agnieszka Czyżman, której wodę odcięto w środę 16 sierpnia.

Dłużnicy będą mogli korzystać z zastępczego ujęcia wody przy kotłowni na ulicy Grunwaldzkiej.

ZADŁUŻONY WIERZYCIEL

Kierownik ZGKiM w Świętajnie, Waldemar Popielarczyk zaprzecza jakoby odcinanie wody gospodarstwom domowym było na terenie gminy zjawiskiem masowym.

- Do tej pory mieliśmy zaledwie kilka tego typu przypadków i w kilku będziemy zmuszeni zastosować takie sankcje w najbliższej przyszłości - mówi. Dodaje, że dla zakładu to ostateczność. Na pytanie, dlaczego nie zamierza iść na ugodę z dłużnikami odpowiada, że w praktyce nie przynoszą one skutku - ludzie jak nie płacili, tak nie płacą i przeważnie nie wywiązują się z umów.

- Dla mnie to nic przyjemnego. Ale przecież ja też płacę rachunki i muszę utrzymać płynność finansową zakładu. Nie ukrywam, że my również mamy długi - tłumaczy Popielarczyk.

Tymczasem zaległości w opłatach za wodę wynoszą w gminie Świętajno około 150 tys. złotych. Rekordziści zadłużają się na kilka tysięcy. Z podobnymi problemami boryka się nie tylko zakład w Świętajnie. Wodę dłużnikom odcina także spółka "AQUA" ze Szczytna. Dyrektor Kazimierz Ciborowski deklaruje jednak, że jego firma idzie na daleko idące ustępstwa.

- W tej chwili mamy około 160 dłużników. W wielu przypadkach idziemy na ugodę, rozkładamy zaległości na raty. Ludzie po prostu nie mają środków, żeby uregulować długi - mówi Ciborowski.

WSPARCIE Z GOPS

Na razie mieszkańcy Świętajna, którym odcięto wodę muszą liczyć na samych siebie. Skromnego wsparcia może im udzielić GOPS.

- Dotychczas trafiły do nas dwa wnioski z prośbą o pomoc. W tej chwili są rozpatrywane. Wszystko zależy od tego, ile osób do nas się zwróci i jakimi kwotami będziemy dysponować. Na pewno jednak nasze wsparcie nie będzie równoznaczne z uregulowaniem długów, bo to nie należy do naszych zadań - wyjaśnia Anna Zbirowska, kierowniczka GOPS w Świętajnie. Dodaje, że z podobną sytuacją nie miała jeszcze do czynienia.

- Nie przypominam sobie, żeby wcześniej zwracała się do nas osoba, której odcięto wodę. Świadczy to o tym, że tego typu przypadków jest więcej niż w przeszłości - uważa Zbirowska.

Wszystko wskazuje na to, że do momentu uregulowania całości długów mieszkańcy Świętajna będą musieli zaopatrywać się w wodę przy ulicy Grunwaldzkiej. Za nią, jak deklaruje Waldemar Popielarczyk, nie będą musieli płacić ani grosza.

Wojciech Kułakowski

2006.08.23